W dzisiejszym poście, pomimo faktu, że materiału o Belgii jest jeszcze trochę, postanowiłam zabrać Was na wycieczkę w moje rodzinne strony - do Sanoka. Wycieczka to nie byle jaka, ponieważ skupia się na tylko jednym (nazwijmy go turystycznym, gdyż często jest jedynym celem podróży w te strony) aspekcie mojego miasta, a mianowicie rodzinie Beksińskich.
wtorek, 24 lipca 2012
sobota, 21 lipca 2012
Sax and the city, czyli w rodzinnym miasteczku Adolfa Saxa
Co ciekawe, jadąc pociągiem, kiedy minie się Brukselę i jedzie się coraz bardziej na południe, to nie tyle odczuwa się różnicę kulturowo-językową (Walonii i Flandrii), ale także geograficzną. Patrzę przez okna pociągu: na prawo szeroka rzeka, na lewo - wysokie skały i lasy. Zupełnie inny świat. Nie to co "płaska" Flandria, w której dominuje podziwianie architektury. Co wcale nie znaczy, że jest piękniej. Zależy co kto lubi (ja chyba jednak wolę Flandrię).
Subskrybuj:
Posty (Atom)