czwartek, 26 kwietnia 2012

Czy warto odwiedzić "Miasto Wolności"?

Zaniedbałam bloga przez ostatni miesiąc, za co bardzo przepraszam. 
Tymczasem zapraszam do obejrzenia Amsterdamu moimi oczami :)








Wielkimi krokami zbliża się najważniejsze i chyba najbardziej ciekawe święto Holendrów - Queen's Day. Obchodzone 30 kwietnia przyciąga do większych miast rzesze turystów, rezerwacji w hostelach czasem trzeba dokonywać nawet kilka miesięcy wcześniej. Niewątpliwie wszyscy najchętniej wybierają Amsterdam. Co się dzieje podczas Queen's Day? Cała idea polega na zabawie, świętowaniu urodzin królowej Juliany. Zwyczaj wprowadziła sama królowa w 1948 roku tuż po swojej koronacji. Chociaż nie był to jej oryginalny pomysł - już w XIX wieku postanowiono świętować urodziny księżniczki Wilhelminy. Ludziom pomysł najwyraźniej przypadł do gustu. 30 kwietnia wszyscy obowiązkowo ubierają się na pomarańczowo, bawią się, piją oraz...sprzedają na ulicach zebrane przez ostatni rok niepotrzebne drobiazgi! Ponadto do miast przyjeżdżają wesołe miasteczka. W Amsterdamie na Dam Square znajduje się obecnie takie:
                                    

                                                                                               


Czyli diabelski młyn, huśtawka i młot. Mało, ale za to ile radości sprawia ludziom! (Ja sobie jednak daruję takie atrakcje...)

Pisałam kiedyś, że Brugia nazywana jest Wenecją Północy. No cóż, ma co najmniej dwóch konkurentów. Pierwszym jest Sankt Petersburg, a drugim właśnie Amsterdam. To miasto wielu kanałów, portowe. Jak spojrzymy na mapę to widzimy teren od Dworca Głównego przez Dzielnicę Czerwonych Latarni i Nieuwmarkt, czyli historyczne centrum otoczone kolejnymi kanałami i mostami. Na mostach oczywiście mnóstwo rowerów. Właściwie każdy  most w Amsterdamie wygląda tak samo. Jeśli nie mamy ze sobą mapy, to można bardzo łatwo się zgubić. Niestety tu jest minus Amsterdamu - bardzo szybko spacery po centrum mogą nam się znudzić - ileż można oglądać właściwie to samo? A może to tylko moje wrażenia, bo pomieszkuję chwilowo w Belgii, i kanały, mosty i północną architekturę mam na co dzień. Może komuś ten widok znudzi się po tygodniu, a nie jak mi po dwóch dniach :) A tak wyglądają  kanały na kilku moich zdjęciach:











                           




Swoją drogą, co jakiś czas tysiące rowerów jest wyławianych z kanałów :)

Podmokły teren, na którym zbudowano Amsterdam nie sprzyja miastu. Budynki bardzo często się zapadały i nadal zapadają. Przechadzając się wokół centrum możemy to zauważyć, bo są one po prostu...krzywe. Niektóre z nich zostały przebudowane, wzmocnione na dole, ale u góry pozostały krzywe :) Poza tym charakteryzują się dużymi oknami, które służyły i ciągle jeszcze służą szybkim przeprowadzkom. Tak więc pianino wyciągane przez okno nikogo tu nie dziwi :)

 


Amsterdam ma też swoją flagę, a trzy iksy, które się na niej znajdują są ważnym symbolem i możemy właściwie zobaczyć je wszędzie - na budynkach, ławkach, mostach. Nieoficjalnie oznaczają trzy plagi - Powódź, Pożar i Zarazę i  mają chronić miasto przed ich ponownym pojawieniem się.
A tak wygląda flaga:


File:Flag of Amsterdam.svg
(źródło zdjęcia: Wikipedia)
                       

Zabudowę w centrum Amsterdamu możemy oczywiście zwiedzać tez z poziomu wody. Jest sporo firm oferujących wycieczki statkiem. Jeśli kogoś to zainteresuje - mam trochę ulotek i chętnie się podzielę tym, co jest w nich napisane.

Red Light District, czyli najbardziej znana dzielnica Amsterdamu. Niestety dziś mało kto zwraca uwagę na to, że na głównej ulicy wokół XVI - wiecznego kościoła znajdują się najstarsze budynki miasta. Od wieków właśnie na tej ulicy swoje usługi oferują prostytutki. Stoją w witrynach cały dzień i cierpliwie czekają, przyglądając się zszokowanym turystom. Ponoć opłaty zaczynają się od 50 euro za godzinę. Co ciekawe, w Amsterdamie najstarsza prostytutka ma...84 lata! Jak na taki wiek przystało, starsza pani nie stoi w witrynie. Mieszka w którejś kamienicy i podobno cieszy się ogromną popularnością, ponieważ chętni muszą zapisywać się na listę i oczekują na przyjęcie nawet tygodniami. Uwaga! Pod żadnym pozorem nie ważcie się robić zdjęć paniom. Lepiej też nie fotografować zbyt szczegółowo budynków. Może to się źle skończyć. A po co nam nieprzyjemności...Ja jednakowoż szybko sfotografowałam samą ulicę.



W Amsterdamie jest kilka rynków. Najbardziej ciekawe, moim zdaniem, są dwa. Pierwszy z nich to Nieuwmarkt, czyli po niderlandzku dosłownie "nowy rynek". Położony jest niedaleko Dzielnicy Czerwonych Latarni i to w tym miejscu kiedyś znajdowała się granica miasta. Znajduje się tam "De Waag" (czyli dosłownie "waga"). "De Waag" jest fragmentem murów obronnych z XV wieku, później służyła jako miejsce ważenia produktów, w celu pobrania podatku od sprzedawanej żywności (stąd nazwa). Obecnie znajduje się tam restauracja. Obok "De Waag" codziennie można kupić świeże produkty, a w niedziele odbywają się targi antyków.
Drugim interesującym miejscem jest Bloemenmarkt, czyli Targ Kwiatowy. Można tam kupić przeróżne rodzaje kwiatów (i ich cebulki) i pamiątki z Holandii (chyba najtaniej w mieście; co ważne - jeśli chcemy je tam kupić, to warto przejść się po każdym straganie, bo na każdym jest to samo, ale ceny różnią się nieraz o kilka euro). Stragany na targu to niepływające już barki, które są reliktem z czasów, kiedy kwiaty  codziennie były dowożone na targ łodziami (pola kwiatowe znajdują się niedaleko od Amsterdamu).


                 



Swoją drogą - przy Targu kwiatowym znajduje się szereg różnych mniejszych i większych sklepików, z których najbardziej interesujące są dwa - jeden przepełniony serami, a drugi to raj dla tych, którzy święta Bożego Narodzenia najchętniej świętowaliby cały rok. Zdjęcia absolutnie zabronione, ale ja odważnie zdecydowałam się złamać zakaz (pewnie naraziłam się tym samym Mikołajowi, no ale trudno ;) )










                       





Oczywiście Amsterdam może pochwalić się dużą ilością muzeów. Do wyboru mamy, m.in., muzeum figur woskowych Madam Tussauds (20 euro), Muzeum Van Gogh'a (14 euro), Dom Rembrandta (10 euro), Rijksmuseum - muzeum sztuki niderlandzkiej (14 euro), Dom Anny Frank (9 euro). 
O ile wymienione wcześniej miejsca z czymś nam się kojarzą, to o ostatnim nie wiemy raczej nic. Kim była Anna Frank? Dwunastolatką, której rodzina w czasie okupacji Holandii schroniła się właśnie w piwnicy domu, który można teraz zwiedzać. W tym czasie Anna napisała kilka tomów pamiętników, które zostały wydane i na podstawie których powstał także film. Niestety okupację przeżył tylko ojciec Anny i to właśnie on zadbał o to, by pamiętniki przetrwały. Do muzeum jest kolejka porównywalna z tą, która codziennie ustawia się do Madam Tussauds. Najwyraźniej warto. Ja sama nie byłam.



Drzwi do domu Rembrandta.
Dom Anny Frank


Ceny za wejście do poszczególnych muzeów trochę zniechęcają. Nie ma niestety studenckich biletów. Warto jednak brać ulotki, bo tam znajdziemy różne promocje.

Dla tych, którzy lubią przyrodę Amsterdam oferuje też kilka ciekawych parków, Zoo "Artis" i ogród botaniczny.
Sama potrzebowałam uciec od szumu miasta i spędziłam trochę czasu wygrzewając się do słońca na ławce w parku :) 



























Warto odwiedzić też Bibliotekę Uniwersytetu w Amsterdamie, która znajduje się obok Dworca Głównego. Sam budynek, jak i jego wyposażenie są bardzo ciekawe, a do tego możemy obejrzeć z 7 piętra panoramę na port i miasto:




A to sam budynek Dworca, również wart uwagi:


                           


Dla ułatwienia podam, że słynny napis "I Amsterdam" znajduje się około 20 min piechotą od ścisłego centrum, 5 minut tramwajem (nr 2, odjeżdża niedaleko Dam Square, przystanek obok centrum handlowego Magna Plaza), a dokładniej to przy Museum Plein i wygląda tak:



Wygimnastykowanym polecam wspinanie się na litery. Problem w tym, że są trochę śliskie... 


Czy warto jest więc odwiedzić słynne Miasto Wolności? 
Zależy co kto lubi. Na dobrą sprawę wystarczy dzień na spacer po mieście. Jeśli chcemy wejść do muzeów to najlepiej przyjechać na tydzień i wykupić "pass", aby zwiedzanie wyszło nam taniej. Bo niestety Amsterdam jest dosyć drogim miastem. No, może nie licząc restauracji i sklepów, w których produkty są dużo tańsze niż w Belgii.
Ja jednak uważam, że każde miejsce na Ziemi jest warte odwiedzenia i jeśli tylko ma się taką możliwość, to należy podróżować. Amsterdam nie jest miastem do którego często bym wracała, ale cieszę się, że poznałam trochę jego historii i kultury.
Ma swój urok. Mimo wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz