wtorek, 5 lutego 2013

Garść przemyśleń natury podróżniczej

Dziś minął rok od momentu, kiedy wyjechałam do Belgii. Dokładnie 5 lutego 2012 roku wsiadałam w samolot na Krakowskich Balicach - trochę zestresowana, trochę podekscytowana, trochę zamotana: czego jeszcze nie zrobiłam? Co zapomniałam? Co zostawić, bo oczywiście mam nadbagaż? Czy na pewno mam portfel? I gdzie jest mój bilet?!

poniedziałek, 4 lutego 2013

Spacerem przez Patershol

Jest jedno takie magiczne dla mnie miejsce w Gent. Nazywa się Patershol i jest małą dzielnicą w centrum miasta, którą każdy zazwyczaj ogląda "z zewnątrz" - to zaglądnie w jedną małą uliczkę obok zamku, a to znowu zrobi zdjęcie kilku budynkom niedaleko kanału, przy uliczce prowadzącej od głównego placu Vrijdagmarkt. Jednak mało kto pokusi się na spacer "w głąb".

niedziela, 6 stycznia 2013

Kraj czekoladą płynący

Znowu o jedzeniu. Nie żeby to było moje ulubione zajęcie...No, może czasem :). Szczególnie jeśli mowa o czekoladzie. Prawdziwej, pysznej czekoladzie. Być w Belgii i nie spróbować czekolady?! Nie ma takiej możliwości. Jest naprawdę wyjątkowa - czasem wystarczy jedna pralinka, jedna czekoladka, którą będziemy zachwycać się przez następnych naście minut. A jak wchodzi się do chocolaterii - ten zapach czekolady...coś niesamowitego.