wtorek, 24 lipca 2012

Cudze chwalicie, o swoim zbyt mało piszecie

W dzisiejszym poście, pomimo faktu, że materiału o Belgii jest jeszcze trochę, postanowiłam zabrać Was na wycieczkę w moje rodzinne strony - do Sanoka. Wycieczka to nie byle jaka, ponieważ skupia się na tylko jednym (nazwijmy go turystycznym, gdyż często jest jedynym celem podróży w te strony) aspekcie mojego miasta, a mianowicie rodzinie Beksińskich. 





O Zdzisławie Beksińskim, wybitnym polskim malarzu i grafiku, wiele osób dowiedziało się niestety dopiero po jego śmierci. Artysta został zamordowany w swoim warszawskim mieszkaniu w 2005 roku, trudno więc, żeby polskie media o takiej informacji nie krzyczały. Zarówno grafiki jak i obrazy Beksińskiego szokowały i nadal szokują. Odważne, przepełnione naturalizmem, momentami przerażające w swojej koncepcji, odzwierciedlające stan duszy. Oglądałam je wielokrotnie odkąd pamiętam, ale za każdym razem długo na nie patrze, przenikam w ich świat a one przenikają w mój, staram się zrozumieć, co do mnie mówią. Muzeum Beksińskiego zawsze wywołuje na mnie spore wrażenie, mimo, że większość wystawionych prac znam już prawie na pamięć. Na całe szczęście życzeniem artysty było, aby jego twórczość pozostała w Sanoku. Wcześniej w Sanockim Zamku poświęcona malarzowi była jedna sala. Teraz Muzeum Historyczne Miasta Sanoka zaprasza do nowego, niedawno otwartego, osobnego skrzydła Zamku, w całości poświęconego Zdzisławowi Beksińskiemu. Na sanockim Rynku, przy drodze do zamku stoi również od niedawna pomnik samego artysty i najwyraźniej wszystkich na swoją wystawę zaprasza.

Warto wspomnieć tutaj także o synu malarza - Tomaszu Beksińskim. Kojarzymy go głównie z programów muzycznych, które prowadził chociażby w radiowej trójce. Należy jednak pamiętać o tym, że był on genialnym tłumaczem z języka angielskiego. To własnie dzięki niemu w znakomitej polskiej wersji językowej oglądaliśmy, m.in. skecze Monty Pythona, James'a Bonda, Milczenie Owiec, Szklaną Pułapkę czy Czas Apokalipsy. Niestety również i jego życie zakończyło się tragicznie - w 1999 roku kolejna próba samobójcza Tomka okazała się udaną. Tomasz Beksiński cierpiał na depresję, o czym sam często też mówił. Pewnie to śmiech przez łzy, ale historię o tym jak tłumacz zażartował z całego Sanoka drukując i rozwieszając po mieście własną klepsydrę, znajomi rodziny Beksińskich powtarzają do dziś. 

Wielka szkoda, że nie ma dziś już z nami ani Zdzisława ani Tomasza Beksińskich. Jednak przed wycieczką do Sanoka i zamiarem odwiedzenia Galerii Beksińskiego oraz innych miejsc związanych z jego rodziną, polecam zaznajomienie się z życiem i twórczością zarówno ojca jak i syna.

W związku z tym polecam przede wszystkim krótki film, zawierający oryginalne nagrania Zdzisława Beksińskiego oraz wypowiedzi dyrektora Muzeum Historycznego w Sanoku o artyście:  



Kolejnym krótkim filmem godnym polecenia jest poniższy materiał, który zawiera oryginalne, amatorskie nagrania Zdzisława i Tomka w domu w Sanoku i później w Warszawie. Wspaniały sposób na opowiedzenie historii artystów. Gorąco polecam.



Dla tych, którym będzie mało po obejrzeniu dwóch powyższych filmów, zamieszczam również reportaż zrealizowany przez łódzkich studentów w zeszłym roku:



Poniżej dwie części wywiadu z Tomaszem Beksińskim w programie "Wieczór z Jagielskim". 






Dla tych, którzy nie znali Tomka jako radiowca - nagranie ostatniej jego audycji:





Oprócz tego, to właśnie dzięki audycji Tomasza Beksińskiego poznałam wspaniałą grupę Camel:





Oczywiście Sanok to nie tylko Galeria Beksińskiego. Dlatego odwiedzających moje rodzinne miasto turystów zachęcam do pozostania tu na dłużej, zwiedzenia każdego zakątka i poczucia atmosfery miasta. 
A o tym, co warto odwiedzić w Sanoku, na pewno jeszcze napiszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz